Jako fanka Dylana muszę powiedzieć że Blanchett była nieesamoowita. Szkoda że nie dostała tego Oscara.
Ja również się zgadzam! I rzeczywiście szkoda że Cate Blanchett nie dostała tego Oscara :(
Ja się nie zgadzam ;) Nie zgadzam się dlatego, że dla mnie Blanchett zagrała tak jakby grała siebie. To tak jakby specjalnie zrobiono film o Dylanie tylko dlatego, żeby Cate Blanchett mogła w nim wystąpić i pokazać się jako mężczyzna. O jej kreacji nie świadczy tylko i wyłącznie sama jej gra... dobre ucharakteryzowanie jej postaci w dużej części pomogło w tej "transformacji", ale to nie świadczy o tym, że jej gra była niesamowita. Może właśnie dlatego, że Blanchett we wszystkich filmach, których widziałem z nią (oprócz "Elizabeth", bo to jedyna rola, którą pokazała się jako aktorka - grała postać, a nie siebie) jest podobna... w sensie - jej twarz nie wyraża emocji, jej ciało nie wyraża tak naprawdę tego co mogłoby i miałoby wyrazić. Jakby przybrała jedną maskę - swoja osobowość dominuje, a nie jest to transformacja aktora w graną postać... jest tak, że przez to jak Blanchett zachowuje się przed kamerą widzimy tylko i wyłącznie Blanchett, a nie postać, którą miała zagrać. ... Oscary? A co to takiego???? ;> ;P Zamówi sobie i postawi nad kominkiem :)
ojj nie zgodzę się widziałam z nią kilka filmów: Notatki o skandalu, Veronice Guerin, I'm not there, Ciekawy przypadek (...) i w każdym z nich stworzyła oryginalną, ciekawą postać; aktorka wybitna.
nie zgadzam się to jedna z niewielu aktorek, która każdą rolę gra zupełnie inaczej.
jako Dylan była niesamowita. Na początku pomyślałam, że to zły pomysł, że się w to wpakowała, ale jak obejrzałam to wow... fenomenalna z niej aktorka, potrafiąca zagrać nawet mężczyznę :)
Co do Oscarów to nie ma co, ta nagroda już dawno przestała być jak dla mnie wiarygodna... w 1998 Cate Blanchett przegrała "rywalizację" o Oscara z Gwyneth Paltrow... a grała wtedy genialnie Elizabeth... no cóż.......... Akademia nie podejmuje chyba decyzji jedynie pod wpływem talentu nominowanych......